Problem? No - problem! O tym jak wyłączyć tryb zmartwień, a włączyć tryb działania!
Mnóstwo ludzi na świecie
ma problemy. Prawdę mówiąc ma je każdy z Nas. Często zdarza się tak, że wychodzimy z jednych i wchodzimy w kolejne.
Zastanawiałam się dlaczego się tak dzieje, dlaczego ludziom tak ciężko
przychodzi myślenie o tym, co mogą zrobić, a tak łatwo zrzucają na siebie ogrom
trosk i problemów. Wyobraziłam sobie to jako takie koło, zaczynamy w jednym
punkcie – to jest Nasz problem. Myślimy o nim, zastanawiamy się dlaczego to Nas
spotkało. Stale mówimy o tym, co było tego przyczyną, często nie potrafimy
sobie z tym poradzić, szukamy wsparcia w innych i roztrząsamy to. Rozbieramy na
czynniki pierwsze. Zaczynamy się okropnie przejmować nie tylko tym
jednym problemem, ale kolejnymi, które pojawiły się w międzyczasie. I okazuje
się, że to zradza w Nas lęk. Bo przejmowanie się to też strach, a strach to
problemy. Przejmujesz się problemami i okazujesz wobec tego strach. Co prowadzi
do kolejnych problemów.
A ja widzę to tak –
zamiast się przejmować skup się na tym co możesz zrobić! Im więcej się skupiasz
na tym co możesz zrobić, tym łatwiej Ci to osiągnąć, bo nie przejmujesz się
tym, nie ma strachu i nie ma problemów. Wszystko jest jasne i oczywiste więc
bierzesz się za działanie. A przejmując się nie masz czasu na działanie, bo
blokuje Cię strach i problemy. Na życie trzeba patrzeć z dużym dystansem, ale
na pewno nie można się przejmować. Wszystko przemija każdego dnia, więc po co
się tym martwić? Dziś jest tak, ale jutro może być zupełnie inaczej. Więc jeśli
człowiek w to wierzy to nie ma w jego życiu czasu na problemy. Nie szuka ich,
nie zatrzymuje.
Ja wyobrażam sobie
problemy jak takie obłoki na niebie. I myślę, że tym właśnie są. Patrzysz na
nie z daleka, nie możesz ich dotknąć ani zatrzymać. Przychodzą i odchodzą. Są
mniejsze i większe, burzowe i te bialuśkie jak wata cukrowa. Jedne wywołują
deszcz a inne, po prostu cieszą oko. I tak samo jest w Naszym życiu.
Należy patrzeć na to wszystko z pewnej, bezpiecznej odległości. Nie wolno się
przywiązywać do problemów. Nie wolno się ich bać. Nie wolno też na siłę ich
zatrzymywać. Nie ma potrzeby stale ich rozdrapywać. Należy zapomnieć. Bo w
skali Naszego całego życia ile waży dzisiejszy problem? A ten, który siedział w
Nas 2 lata temu? A ten, który jeszcze nie nadszedł? Ile będzie ważył? Ile czasu
zabierze? Ile pochłonie zdrowia? Ile zniszczy relacji?
Często myślę o ludziach,
których spotykam na swojej drodze, ale nie potrafiłam im pomóc. Budują pałace problemów.
Dla Nich zwykle nie ma żadnego rozwiązania. Oni przeżyli coś
najgorszego, oni mają najgorzej, oni nie potrafią zapomnieć, oni nie umieją
myśleć pozytywnie. Ale – dlaczego? Czy życie w ciągłym stresie, życie ciągłym
zamartwianiem się jest lepsze? Czy myślenie o swoim życiu jak o karze, jest
lepsze niż uśmiech i dobra myśl? Wiem, że rozwiązań nie kupuje się w sklepie,
ale one leżą na ulicy tak samo jak problemy. Serio!
Bardzo lubię, kiedy
ludzie zadają mi pytania – jak to robisz? Jak sobie z tym wszystkim radzisz,
jak potrafisz cieszyć się z życia? Lubię dostawać takie pytania, bo lubię
opowiadać o tym, jakie piękne jest i może być Nasze życie. Często zdarza się,
że poświęcam kilka godzin żeby opowiedzieć komuś o tym, co robię żeby żyć
lepiej, pozytywniej. I myślicie, że przejmuję się tym, że właśnie uciekła mi
kupa czasu? Nie! Kocham to robić! Cieszę się każdą minutą, w której mogę
powiedzieć komuś – MOŻESZ!
Kiedyś napotkałam na
piękne słowa. „Przejmuj się tylko 15 minut dziennie, a resztę dnia poświęć na
rozwiązania!” Skorzystałam i wiecie co? Dziś nawet przez myśl mi nie przejdzie
zamartwianie się. Naprawdę! Dlaczego? Bo szkoda mi na to czasu. Jeśli zdarzy
się coś, czego się nie spodziewałam, od razu szukam rozwiązania. Nie dopuszczam
do swojej głowy żadnej myśli, która przywiązuje mnie do tego problemu. Chociaż
wiecie co, ciężko to nazwać problemem, to raczej coś na zasadzie
nieoczekiwanego zdarzenia, czegoś co pojawiło się nagle i wymaga rozwiązania.
Problem? Chyba już od bardzo dawna nie ma tego słowa w moim słowniku. I jeśli
teraz kręcisz głową i myślisz, że czytasz utopijne bzdury. W porządku. Ale –
najpierw spróbuj okej? Bo jeśli Ci się spodoba, to gwarantuję, że nie wrócisz
do świata zmartwień.
I pamiętaj, że problemy
przychodzą i odchodzą. Więc jeśli się zdarzają, warto myśleć o tym co mogę z
tym zrobić, zamiast marnować czas i energię na zastanawianie się – dlaczego.
Pamiętaj, że to wszystko to Twoja energia, więc dobrze ją ulokuj. I
działaj! Ja uczyłam się tego prawie 3 lata. I to była długa droga.
Ale warta przejścia. Zaufaj mi!
Komentarze
Prześlij komentarz