Mam Cię dosyć - Ja Ciebie też. O kryzysie w związku.

Kryzys jest nieodłączną częścią każdego związku. Kto chociaż raz nie chciał rozszarpać swojego partnera na pół – jest szczęściarzem! Najważniejsze w tym wszystkim to umieć w porę rozpoznać ten stan i postarać się to naprawić. Bo można naprawić ZAWSZE – WSZYSTKO. Wiecie – nie sztuką jest żyć w związku, w którym na wszystko przytakujemy. Coś mi się nie podoba – walę prosto w mostu. Innej opcji nie ma. Szczerość to zaraz po miłości najsilniejszy fundament, który buduje każdy związek. Wiadomo, że mamy się czasem dość – to naturalny stan rzeczy, jeśli ludzie bardzo się kochają, tym bardziej jeśli spędzają ze sobą większość czasu, albo o zgrozo – mieszkają ze sobą. Nie da się ze wszystkim zgadzać. Nie ma takiej szansy, żebyśmy chcieli w 100% tego samego, czego chce nasz partner. Stąd właśnie biorą się te – owe kryzysy. Ja pamiętam ze swojego życia i mojego bardzo intensywnego związku kilka zabawnych momentów, w których emocje i nerwy przeradzały się w śmiech. Pojechaliśmy z Panem X (tak go określimy) w góry. No i jak wiadomo od słowa do słowa powstała kłótnia. Pan X  przekazywał mi swoje racje no i trzymał w ręce butelkę z Cisowianką. Ja byłam okrutnie zła, zrozpaczona, wściekła i zapewne Pan X mocno to odczuwał w swoich uszach. W pewnej chwili powiedział, że jestem – delikatnie mówiąc – wariatką i chcąc ostudzić moje nazbyt intensywne emocje – wylał na mnie połowę wody z butelki. Chciałabym zobaczyć wtedy swoją minę! Zimna woda spływała po moich włosach i twarzy. Miałam ją dosłownie wszędzie. Dodam, że mieliśmy już wychodzić, także oboje byliśmy wyszykowani. Byłam wtedy tak wściekła, jak nigdy i krzyczałam przeokropnie, że to on jest wariatem. Na co Pan X wylał na siebie resztę wody i powiedział „No bo jestem, dlatego pasujemy do siebie”.  Oboje zaczęliśmy się śmiać z kałuży wody, która była między Nami. Pogodzeni, przebrani i uśmiechnięci poszliśmy na Krupówki. Inną zabawną sytuacją był wyjazd nad morze. Pan X poszedł popływać. Był lipiec – mnóstwo ludzi, nie sposób było się znaleźć. Ja zostałam na plaży i pilnowałam naszych rzeczy. Stałam na plaży jak matka. Patrzyłam, gdzie on jest. Minęło 15 minut, a jego nie ma. Myślę sobie – Matko kochana, a jak złapał go skurcz i się utopił ?! Chodziłam nerwowo przy brzegu rozglądając się dookoła. Zapomniałam już nawet o tych rzeczach i chociaż sama nie umiałam pływać w głowie miałam myśl – Muszę go uratować ! Byłam gotowa wskoczyć do wody. I nagle moim oczom z drugiej strony plaży ukazuje się Pan X. Zadowolony idzie sobie powolnym krokiem z uśmiechem. Na mojej twarzy rysowała się mina – ZABIJĘ CIĘ. Oczywiście Pan X nie rozumiał tego, że umierałam ze strachu i już chciałam wzywać pogotowie! Pokłóciliśmy się. Zabrałam swój ręcznik i poszłam UWAGA – 4 osoby dalej, bo nie chciałam z nim leżeć, a jednocześnie nie chciałam być daleko od niego. Opalałam się, czytałam gazetki – totalny relaks. Po 20 minutach zadzwonił Pan X (mimo, że widział mnie tuż obok), żeby oznajmić, że idzie do pokoju. Doskonale! Poszedł do mieszkania. Po 20 minutach dostałam smsa – „Wypijam Twoje pyszne piwo, za karę”. – No nie wierzę, nie dość, że prawie umarł, nie docenił jak bardzo się martwiłam, to jeszcze wypił moje pyszne JAGODOWE PIWO. Wracając do mieszkania myślałam, że go rozszarpię. Weszłam do pokoju – Pan X rozłożony na kanapie oglądał w tv jakieś pierdoły, na stole stało piwo – otwarte, nadpite. Spojrzałam na niego i mówię – „Czemu nie wypiłeś mojego piwa?” -  „Bo jest niedobre!”. Nie macie pojęcia jak zaczęliśmy się śmiać. Słuchajcie kochani ja wiem, że czasem jest naprawdę trudno. Ja wiem ile poświęcenia wymaga, żeby jednak nie rozbić tego talerza na głowie partnera. Ileż to razy pocięłam jego skarpetki. Ileż to razy on wywalił z walizki moje rzeczy. 2 razy rozbiłam swój telefon. On rozbił swój komputer.  Bilans strat był spory, ale zysków jeszcze większy. Te wszystkie objęcia, łzy, pocałunki, wyznania miłości i uściski dłoni.  Oczywiście czasem jest tak, że człowiek pójdzie w tej złości o krok za daleko. Nerwy biorą górę, a umysł płata figle. Pamiętajcie, że to Wy stresujecie swoimi emocjami – nie dajcie się im opanować. Czasem warto ugryźć się w język. Czasem warto schować honor w buty i powiedzieć – przepraszam.  Życie moi drodzy jest jedno i to w jaki sposób je przeżyjemy i z kim, zależy tylko i wyłącznie od Nas. Jeśli kogoś bardzo kochacie – NAPRAWIAJCIE.  
W miłości nie ma wygranych i przegranych. Są straty i zyski – więc nie odpuszczajcie partnerów, odpuszczajcie złość! 

Komentarze

Popularne posty