1 + 0 = singiel, czyli jak być singlem i nie zwariować?
Wiecie
jest takie uczucie, do którego ciężko się przyzwyczaić – brak drugiej połówki.
Z biegiem czasu można się jednak tego nauczyć. Życie singla nie jest usłane
różami, chociaż punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Najtrudniej przyzwyczaić się do tej
samotności, zorganizować sobie czas, zacząć żyć od nowa. Najtrudniej – bo potrzeba
mnóstwo czasu i mnóstwo cierpliwości. Nie
jest to jednak niewykonalne. Pamiętam moje początki bycia singlem. Za żadną
cholerę nie chciałam być w tym stanie. No właśnie, jest mnóstwo osób, które
robią ten jeden, podstawowy błąd – szukają kogoś, kto zapełni im czas, tzw. „zapchajdziura”.
Szczerze? Nie polecam. Można wdepnąć w niezłą kupę, a przy okazji zranić
drugiego człowieka. Leczenie własnych kompleksów i smutków, drugą osobą jest
strasznie egoistyczne. Tak nie można i uwierzcie mi – nie jest to droga do
szczęścia. Najpierw trzeba nauczyć się bycia sam – na sam ze sobą. Jest to mega
trudne szczególnie wtedy, kiedy wszyscy znajomi zaczynają się zaręczać, brać
ślub, rodzić dzieci, kupować mieszkania – a Ty siedzisz sobie na łóżku i
myślisz – co jest ze mną nie tak ? Wręcz przeciwnie! Wszystko z Tobą TAK! Nie
sztuką jest związać się z kimś, kogo się nie kocha. Nie sztuką jest być z kimś
dla kasy, dla spokoju, dla szczęścia innych. Najważniejsze to odnaleźć szczęście w sobie, a
potem można je rozdawać innym. Chodzenie na randki, flirciki, szukanie nowych
znajomości – to wszystko daje tylko chwilowe szczęście, potem znów przychodzi
pustka. Nasze szczęście nie zależy od
naszego potencjalnego partnera. Nasze szczęście jest w Nas samych i jeśli
będziemy potrafili nim emanować, szybko okaże się, że bycie w pojedynkę nie
musi być takie dołujące. Oczywiście – początki są trudne, ale sama na własnej skórze przekonałam się, że
lepiej być singlem, niż tkwić w związku, w którym brak miłości. Szukanie
partnera na siłę – bo presja społeczna, bo taki wiek, boo – nie jest dobrym
rozwiązaniem. „Bezpartnerstwo” to dobry
czas, na zmiany. Dobry czas na przewartościowanie życia, na rozwój osobisty, na
spędzanie czasu z najbliższymi. Dobry moment na nauczenie się – siebie samego.
I dopiero od tego momentu, z czystą kartą, można wchodzić w relację z drugim
człowiekiem. Wszystko zależy od naszego
podejścia. Bycie singlem – to nie koniec świata. Bycie singlem – to wizyta w
gabinecie odnowy biologicznej, totalne oczyszczenie. Jest jeden cytat, który bardzo mocno zapadł mi
w pamięć – „Przestań czekać na piątek, na wakacje, na kogoś, kto się w Tobie
zakocha . . . na życie. Szczęście osiąga się wtedy, kiedy przestajesz czekać, a
zaczynasz korzystać z chwili obecnej”. I tak! Zgadzam się z tym w 100% i
popieram rękami i nogami. Jeśli będziesz szczęśliwy/a sam/a ze sobą, spotkasz
kogoś z kim będziesz szczęśliwa/y jak nigdy dotąd. Tylko – nie czekaj, nie narzekaj,
nie kalkuluj. Rzuć wszystko i zacznij robić to, co kochasz. Przyjdzie taki
cudowny moment, ani się obejrzysz, jak będziesz dekorować mieszkanie, wybierać
salę weselną i imiona dla dzieci. Tylko –
daj sobie czas na bycie singlem. Naucz się siebie od nowa. Zakochaj się w swoim
życiu. A potem rusz z kopyta prosto w ramiona szczęścia.
Komentarze
Prześlij komentarz