Odpuść! O tym kiedy powiedzieć dość!
1.
Problemy
są ciężkie tylko wtedy, kiedy je trzymasz, więc wyrzuć zbędne rzeczy i przestań
trzymać tyle w sobie.
Wiecie - kiedy pierwszy raz usłyszałam tą złotą radę,
początkowo pomyślałam – „Brzmi fajnie w teorii, w praktyce jest znacznie
trudniej”. Jak mam wyrzucić swoją
przeszłość, jak nie potrafię nawet pozbyć się wora nazbieranych siatek, bo
przecież „może się jeszcze przydadzą”? I chociaż nie mam problemu ze
zbieractwem, zostawiam mnóstwo niepotrzebnych mi rzeczy, bo może jeszcze kiedyś
zrobię z tego użytek. W konsekwencji, leżą i zajmują miejsce, nic nie wnoszą do
mojego życia, po prostu z czasem stają się niepotrzebnymi gratami. No właśnie! Dokładnie
tak samo jest ze składowaniem przeszłości w naszej głowie. Nie jest nam do
niczego potrzebna. Nie zrobimy już z niej użytku. Po prostu siedzi tam i
zalega, zajmując miejsce nowych wspomnień i teraźniejszych spraw. I z reguły
analizujemy ją po stokroć. Rozpatrujemy mnóstwo wariantów jej rozwiązania.
Wspominamy chwile, w których ktoś nas zranił lub te w których to my
zawiedliśmy. Ostatecznie – teraźniejszość z minuty na minutę staje się
przeszłością. Nie korzystamy z niej w 100%. Można powiedzieć, że dosłownie
przelatuje nam przez palce. Wtedy nasze życie staje się ciężkie, bo niesiemy ze
sobą za dużo problemów, trosk i spraw, na które nie mamy już przecież żadnego
wpływu.
A jedyne co powinniśmy zrobić żeby zatrzymać tę karuzelę to wyrzucić je,
a wtedy życie stanie się lekkie. Wyobraźcie
sobie, że wybieramy się na wycieczkę, zabieramy ze sobą plecak pełen bibelotów
i chcemy wspiąć się z nim na szczyt. Cholernie bolą nas plecy, idziemy wolnej,
ogranicza to nasze swobodne ruchy. Wystarczy przystanąć, przemyśleć czego tak
naprawdę potrzebujemy w tej chwili, a resztę wyrzucić. Zostawiamy tylko
niezbędne rzeczy, reszta siup – wylatuje. I nagle podróż staje się lżejsza,
przyjemniejsza, szybciej kroczymy. Nie skupiamy się już na ciężarze, który mamy
na swoich barkach. Oddajemy się błogości. Wierzcie mi lub nie, ale nauczycie
się więcej z porzucenia przeszłości, niż z jej zatrzymania.
Jeśli pozbędziemy się trudnej dla
nas przeszłości, rozsądnie zostawimy ją za sobą, łatwiej będzie nam patrzeć na
obecne życie, zrobimy też ogromną przysługę naszym bliskim, bo wiecie – oni też
przy tym cierpią. Pamiętajcie, że umysł
szukający wady i składujący problemy z przeszłości, może doprowadzić do
szaleństwa, przez co staniecie się trudni we współżyciu. Zawsze coś będzie nie
tak.
Dlatego à
wyrzuć to, co jest dla Ciebie ciężkie i zacznij cieszyć się chwilą obecną, bez
względu na to, co wydarzyło się w Twojej przeszłości.
Po prostu – odpuść!
2.
Każde
miejsce, w którym nie chcemy być to nasze więzienie.
Pamiętam, że od zawsze chciałam dokonać wielkich rzeczy. Jeśli zbyt długo
zatrzymywałam się w jednym miejscu, z czasem czułam się w nim jak w klatce. Czułam
się niespełniona, chciałam stamtąd uciec. Ktoś powiedział mi kiedyś, że jestem
jak ptak – muszę czuć wolność żeby być szczęśliwa. I tak – to jest prawda.
Kiedyś nie byłam zadowolona ze swojej pracy. Studiując pracowałam w sklepie.
Właściwie ciężko mi było wyobrazić sobie moment, w którym zabieram klamoty i odchodzę,
bo bagatela – dostałam awans na prezesa. Oczywiście, wiecie, że rzuciłam pracę,
ale nie dla posady szefa. Rzuciłam ją, bo miałam marzenia. Wkurzała mnie praca
w sklepie, dostawałam szału rozmawiając z roszczeniowymi klientami. Czasami miałam
ochotę pieprznąć tym wszystkim i wyjść. Im dłużej żyłam w takim przekonaniu,
tym bardziej drażniła mnie moja praca. Dopóki nie doceniłam tego, jak dobrze
zarabiam. Jak cudownych ludzi poznałam. Jak miło spędzam czas, po pracy, bo
stać mnie na wakacje i inne przyjemności. Spojrzałam na to z zupełnie innej
perspektywy. Przestałam narzekać. Szybko okazało się, że praca stała się
lżejsza, a czas mijał mi zupełnie inaczej.
Czasem jest tak, że nie możemy w tej chwili wyjść z pracy i jej zostawić.
Mamy mnóstwo zobowiązań – to oczywiste. Może warto wtedy zmienić swoje
podejście do pracy? Z doświadczenia wiem, że nikt nie ma na nas tak ogromnego
wpływu jak my sami. I wierzcie mi lub nie, ale wszystko siedzi w głowach. Dlatego
najlepiej uciec z tego więzienia poprzez zmianę naszego nastawienia, do miejsca
w którym jesteśmy.
Chcemy być w nim lub nie à
wszystko zależy od tego, jak do tego podejdziemy.
A możecie mi wierzyć, że zmiana nastawienia do obecnej sytuacji to już 70%
sukcesu!
3.
Dawanie
bez oczekiwania czegokolwiek w zamian.
Zbyt często oczekujemy w życiu czegoś, a to niesie sporo cierpienia, bo
nasze oczekiwania często się nie spełnią. Im więcej oczekujemy, tym więcej
rozczarowania dostajemy. Nie mówię, że oczekiwania są złe, ale zastanówmy się
czy nie robimy tego czasem ponad nasze siły?
Spotykam na swojej drodze ludzi, którzy stawiają sobie zbyt wysokie
poprzeczki, a potem czują rozczarowanie i obwiniają się, że nie podołali. Spotykam też takich, którzy stawiają zbyt wysokie poprzeczki ludziom, z
którymi żyją na co dzień i często ich relacje się rozpadają. Tak samo jak my nie jesteśmy w stanie wszystkiego spełnić, tak samo Ci
ludzie, od których wymagamy zbyt wiele mogą temu nie podołać.
Rada jest jedna à
odpuść sobie i innym.
Przestań oczekiwać czegoś w zamian. Zacznij robić różne rzeczy
bezinteresownie.
Nie po to by ludzie mogli Cię wykorzystywać, we wszystkim
trzeba przecież zachować zdrowy rozsądek. Rób to po to, żeby to mogło do Ciebie wrócić. Odpuść wyścig szczurów i
ciągłe liczenie. Zrób komuś dobry dzień. Zrób coś
bezinteresownie!
4.
Umysł
z teflonu, do którego nic nie przywiera.
Wisienkę na
torcie zostawiłam na koniec, żebyśmy mogli oszamać ją ze smakiem.
Do niedawna frustrowała mnie ludzka głupota. Nie lubię otaczać się
ludźmi, którzy nie mają za gorsz oleju w głowie. Nie lubię też takich osób,
które są energetycznymi wampirami – starają się wyssać z kogoś dobrą energię.
Nie lubię też tych, którzy dla zabawy rujnują życie innych. Ale takich ludzi
jest mnóstwo. I będą towarzyszyć nam zawsze ilekroć będzie nam się lepiej
powodziło. Znajdzie się ktoś, kto będzie nas szczerze nienawidził, za to kim jesteśmy,
co robimy, co nam się udało, ile mamy pieniędzy, gdzie wyjeżdżamy na wakacje.
Znalazłam na to doskonały sposób.
ODPUŚĆ.
Moja teoria jest prosta.
Po to mamy parę uszu, żeby jednym mogło wlecieć,
a drugim wylecieć.
I tak powinniśmy postrzegać ludzką głupotę. Bądźmy szczerzy –
na dłuższą metę, przejmowanie się każdą pierdołą może wykończyć. A olewanie,
cóż . . jest bardzo przyjemne i
niesamowicie proste. Wystarczy usiąść, pokurwować sobie kilka minut – to bardzo
oczyszczający zabieg! Następnie wziąć łyk herbatki, jeśli nie macie herbatki
polecam coś mocniejszego. Rozłożyć się wygodnie na kanapie, łóżku, podłodze lub
fotelu. I przestać przejmować się głupkiem. Voilà!
Naprawdę nie warto mieć
głowy niczym przypalona patelnia, do której przywiera każda stara jajecznica.
Doświadczyłam w swoim życiu mnóstwa
zawiści, chamstwa, zła, krzywdy i obelg i gdybym przejmowała się każdą z nich,
już dawno bym zwariowała. Wiem, że najważniejsze w tym wszystkim jest nasze
podejście. Ani psycholog, ani przyjaciel, ani obcy człowiek, nie wytłumaczy nam
tego, co powinniśmy wytłumaczyć sobie sami. A mianowicie – żeby po prostu
odpuścić.
Kiedy będzie dobry czas, żeby to zrobić?
Dziś!
Fot. Weronika Wołoch
Komentarze
Prześlij komentarz