Jesteśmy zbyt młodzi, żebyśmy mogli być zmęczeni życiem!
Tak wiem! Wiem jak to brzmi. Młodym ludziom nie można być
zmęczonym, bo kiedyś czasy były inne, a teraz są inne i jak jesteś zmęczony to
znaczy, że jesteś słaby.
A ja naprawdę jestem czasem wykończona. I nie trzeba pracować w
kopalni, mieć 5 dzieci, albo dwóch prac, żeby czasem powiedzieć - ,,Ja pieprzę,
mam dość wszystkiego!" Śmiało możesz to mówić, nawet jeśli jesteś
bezrobotny, każdego dnia przeglądasz oferty pracy i zastanawiasz się, czemu
jeszcze nie masz tej cholernej roboty. Ludziom się wydaje, że jak ktoś ma pieniądze
to nie jest zmęczony. Tak samo kiedy nie ma dzieci. ,,Nie masz dzieci, co Ty
wiesz o zmęczeniu!” No cóż . . Praca też może wykończyć. ,,Ale ta za biurkiem?
Pf, pracujesz w biurze, czym Ty jesteś zmęczona?!” Też prawda, przecież cały
dzień siedzę i zbijam bąki. Pomijając fakt, że ludzie Nas bardzo nie lubią – po
prostu z zasady. Właśnie dlatego, że jesteśmy zmęczeni pracą w biurze lub
brakiem dzieci.
Ja wiem skąd u mnie wynika to
zmęczenie. Z niezrealizowanych celów. Takich, które ładują się jak
przeglądarka, przy wolnym necie – mozolnie
i na dłuższą metę strasznie to wkurza. Nawet jeśli starasz się ćwiczyć swoją
cierpliwość, musisz teraz coś sprawdzić, a nie masz możliwości. Więc – musisz
czekać. No i to czekanie mnie męczy. Czekanie na uzbieranie kasy na mieszkanie.
Czekanie na rozwój zawodowy. Czekanie na ślub. Czekanie na urlop. Czekanie na
wydanie książki. Czekanie na swoją stronę www. Nawet na poczcie muszę czekać. Matulu!
Ciągle i wszędzie trzeba czekać. A ja – nie jestem aż tak cierpliwa. Umówmy się
– w ogóle nie jestem cierpliwcem! Lubię sobie stawiać nowe cele, lubię je realizować.
Ale… jak coś się po drodze wykrzaczy – O Panie, lepiej, żeby nikt nie stał
wtedy w pobliżu. Za dużo mam w sobie energii,
za dużo pomysłów w głowie. Czasem napotykają na ścianę z napisem ,,CZEKAJ” i
szlak mnie wtedy trafia! Ja lubię robić teraz, już. Mam pomysł i muszę go
zrealizować. Nie wyjdzie – trudno. Ale muszę spróbować. I to właśnie mnie
męczy. Moje pomysły i nakorbienie na życie. Chcę wszystko zrobić, wszystkim
pomóc, wszystko załatwić. Chcę tu i teraz żyć najlepiej jak się da, ale . .
jestem zmęczona.
Czasem wypijam kilka kaw dziennie, żeby
mi się bardziej chciało. Dni tygodnia uciekają przez palce. Jest poniedziałek, nagle
piątek. „Cholera, gdzie się podział tydzień, hm?”. Kiedy wracam z pracy mam
tyle chęci do życia, co dziecko na zjedzenie kalafiora. I tyle sobie obiecuję,
ale zwyczajnie w świecie, zasypiam po 5 minutach filmu. Nie pamiętam kiedy
obejrzałam cały film. Nie biegam, bo za zimno. Lubię rano – ale nie mam czasu.
Po pracy – zakupy, obiad, ledwo pierdnę już noc. W weekend, to już nauczyłam
się wstawać wcześnie, żeby mieć cholera jak najwięcej czasu. Coś się we mnie zepsuło. Nie mam (jeszcze) męża i dzieci. Nie mam wielkiego domu do sprzątania
i pracy do 24:00 (tylko czasami, ale to się nie liczy). A mimo to, jestem
zmęczona. Nie mam czasu sprzątnąć góry szmat w mieszkaniu, a koleżanek wieki
nie widziałam. Kiedy wracam z pracy, potrafię przegapić autobus bo zapatrzę się
w piękny pejzaż nieba. W ciągu dnia widzę je tylko przez okno. Nawet nie mam
czasu w ciągu dnia, ba w ciągu tygodnia pomyśleć, że mogę być zmęczona. Ale
widzę to po sobie – kiedy wzdycham na myśl o tym, jak bardzo chciałabym pójść
na spacer.
Możemy być zmęczeni życiem. Dziećmi
lub ich brakiem. Pracą lub jej brakiem. Samotnością lub tłumem ludzi. Niezrealizowanymi
celami i tymi, które już się dokonały. Wiecie, nie chodzi o to ile ma się
zajęć, tylko jak się człowiek w danej roli sprawdza. Jak się w niej czuje. Nie
każdemu dane jest być świetną, „niezmęczoną matką”, albo pracoholikiem. Nie
każdy musi czuć blues’a siedząc dupą za biurkiem, albo wręcz odwrotnie – zapierniczając
jak motorówka. Nie każdy jest fajnym przyjacielem i lubi słuchać niekończących się
historii. Czasem człowiek potrzebuje pieprznąć tym wszystkim i zniknąć. I śmiało
– jeśli chcesz tak zrobić, zrób to! Naładuj baterie i wracaj do gry.
I chrzanić co powiedzą inni.
Dziś może Ci się nie chcieć.
Masz moje pozwolenie!
Fot. Kuba Kubson!
Fot. Kuba Kubson!
pięknie napisane pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń