Poproszę trochę D Y S T A N S U, czyli o tym jak nie dać się wykończyć!



,,O powiedz ile zarabiasz na tym blogu? Spokojnie już masz drugą wypłatę, nie?”, „Fajnie, że udało Ci się dostać pracę w agencji reklamowej, po znajomości?”, „Byłaś na rozmowie w telewizji, zazdro, miałaś farta”. To nie są żarty, to są cytaty  z wiadomości, które otrzymałam. Wiecie co najbardziej mnie przeraża? To piszą moi „znajomi”.  
W szkole byłam raczej małomówna. Wychodzę z założenia, że nie warto strzępić języka i rozmawiać z ludźmi, którzy i tak nie zrozumieją tego, co do nich mówisz, przez co miałam tylko garstkę znajomych. Ci którzy mnie znali, wiedzieli, że jestem nie do opanowania. Jadaczka się nie zamykała. Na studiach grono przyjaciół się powiększyło, ale również nie marnowałam czasu na – ja to nazywałam – mentalne ameby. Wiecie – to tacy ludzie, którzy zwykle na Nasze osiągnięcia mają jedną i tę samą odpowiedź – „Miałaś farta”, ale sami nie robią nic, żeby znaleźć się w innej sytuacji, niż obecna. Każdy komu się coś udało – miał farta, znalazł się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, no po prostu mu się udało i tyle! A już z całą pewnością nie zapracował sobie na to. O nie – takiej opcji nie ma. I ja właśnie dzięki takim ludziom nauczyłam się dystansu.
Na początku było ciężko. Ludzie cholernie lubią krytykować i pouczać. Ale jeszcze bardziej lubią Nas HEJTOWAĆ. Kiedy cokolwiek Ci się uda, potrafią przez zęby gratulować, albo totalnie się od Ciebie odsuwają, bo nienawiść do Twojego sukcesu jest tak ogromna, że nie mogą na to patrzeć. Tak kochani – właśnie tak m.in. traci się przyjaciół. Umówmy się – ludzie nie lubią jak innym ludziom coś się udało, nieważne czy ciężko na to zapracują, wygrają na loterii, albo dostaną spadek po wujku z Ameryki. Mają coś więcej – stają się wrogiem.
Kiedyś bardzo mnie bolały słowa krytyki, rzucane w moją stronę obraźliwe epitety albo żartobliwe anegdoty za plecami, o których prędzej czy później się dowiadywałam. Im więcej fałszywych ludzi poznawałam, tym bardziej się na nich uodporniłam. Teraz potrafię odnaleźć się w każdej sytuacji. Naprawdę.
W kwestii dystansu nie mam na myśli tylko ludzi, którzy chcą prześwietlić całe Nasze życie i już od samych narodzin wytykać Nam błędy, że nie tak nóżkę stawialiśmy. Mam też na myśli sytuacje, w których znajdujemy się zupełnie przypadkowo. Zasada jest prosta – im więcej Wam w życiu wychodzi, tym bardziej ludzie, nawet z Waszego bliskiego otoczenia, będą Was nie lubić. Tylko – nie każdy ma takie podejście jak ja. Wiem jak trudno jest się zdystansować. Na pewno nie raz byliście w sytuacji, w której ktoś Was obraził, zażartował z Waszego wyglądu, np. wśród innych osób. Umówmy się – bywa naprawdę przykre, kiedy ktoś wystawia Nas na pośmiewisko. Wiecie co jest najlepsze w takiej sytuacji? Cięta riposta. Ja wiem, to nie przychodzi łatwo, ale można się tego nauczyć. Można też nauczyć się, aby nie reagować na zaczepki ludzi, którzy próbują wszelkimi sposobami zwrócić na siebie uwagę, a jedyne co im się udaje, to robić z siebie idiotę. Uwierzcie mi – nie warto.
W życiu trzeba mieć dystans. Do pracy, do rodziny, do przypadkowych osób, do związku, do...mogę tak wymieniać i wymieniać. Zdrowym podejściem jest mieć po prostu olewczy stosunek do pewnych spraw. Mi brakowało go przez lata. Wkurzałam się na wiele sytuacji. Frustrowałam. Płakałam. Aż któregoś pięknego dnia zrozumiałam, że jedyna osoba, która na tym cierpi – to JA. I powoli, małym kroczkami zaczęłam dystansować się to otaczającego mnie świata. Analizować sytuacje i wyciągać z nich wnioski.
Dziś wiem komu mogę zaufać, a od kogo powinnam trzyma się z daleka. Kto próbuje zrobić z siebie gwiazdkę ze spalonego teatru, a kto jest osobą wartą rozmowy. I wierzcie mi, że jeśli ktoś Was drażni jedyne co warto zrobić to – machnąć ręką i pójść dalej. Nie reagować. Patrzeć i dziękować za to, że nie jest się taką amebą bez mózgu i poczucia wartości.
Myślałam, że najtrudniej w życiu jest poradzić sobie z rozstaniem. O nie – najtrudniej jest nauczyć się które sytuacje wymagają Naszej reakcji, a które powinniśmy zapomnieć jak zły sen. Szybko i bezboleśnie odciąć się od głupich ludzi i zająć swoją głowę np. spełnianiem swoich marzeń!
I jeśli dziś przejmujesz się kimś lub czymś, co nie powinno wymagać żadnej reakcji – olej to – pomyśl o tym,  kim chciałbyś być za rok! I zacznij działać, a głupkom zostaw ich plac zabaw. Niech taplają się w swoim mentalnym błocie. Ty w tym czasie pnij się na swój szczyt, mając w poważaniu co o Tobie myślą inni. To jest nieważne! Ważne jest to - kim Ty sam jesteś dla siebie!

Fot. Kuba Kubson

Komentarze

Popularne posty