Rozstanie - MUSISZ - przeżyć! O tym, jak zacząć od nowa, kiedy serce mówi - ,,Ja nie chcę"

W życiu każdego człowieka zdarzają się dobre i złe momenty. Niestety żadnego z tych momentów nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Spotykamy na swojej drodze kogoś, z kim pragniemy spędzić resztę życia. Snujemy marzenia senne – jak to Nasze życie będzie dalej wyglądało. A potem bańka mydlana pęka i okazuje się, że wszystko o czym marzyliśmy – uleciało. Znacie to uczucie? Ja niestety musiałam je poznać. Celowo piszę – musiałam – bo przecież nie tego pragnęłam w życiu. Nie chodziło mi o gorzki smak porażki zmieszany z bólem nóg i migotaniem przedsionków. Musiałam przeżyć rozstanie.

,,Na początku jest najgorzej, potem to już z górki”
            Na pewno nie raz spotkaliście się z pomocnym poklepywaniem po plecach połączonym z czułym – „Dobrze się stało, teraz będziesz szczęśliwa/y”. I od razu człowiek jakby w skowronkach – prawda? Wierzy, że to wszystko było po coś. I tak tłumaczymy sobie różne zdarzenia nie dlatego, że naprawdę jest lepiej – bo cholera przecież nie wiemy tego – ale dlatego, że bez tego popadlibyśmy w okropną rozpacz. Nikt przecież nie będzie się dobijał, no na pewno nie na pierwszym etapie rozstania. Z czasem przychodzi oczywiście myśl – Czego mi brakowało? – ale wierzcie mi pytanie jest nie na miejscu. Bo nawet jeśli zadowolimy drugiego człowieka na 100% (co jest niestety wg mnie nieosiągalne) to i tak nie daje Nam to gwarancji, że ta osoba zostanie z Nami do końca życia.  Miłość nie jest gwarantem niczego. Jest ulotna. Niestety. Aby mogła trwać latami trzeba odpowiednio ją pielęgnować, bo umówmy się – wszystko zdycha jak się o to nie dba. Wracając do pomocnych słów przyjaciół – to tylko bełkot. I nie piszę tego, bo chce Wam zrobić przykrość i udowodnić, że musicie cierpieć przez rozstanie. Piszę to, ponieważ sama tego doświadczyłam. Te wszystkie słowa „pocieszenia” działały na odwrót. Spróbujcie biednemu wytłumaczyć, że może być za kilka lat milionerem. Już rozumiecie? Nie uwierzy Wam, bo w tej chwili jest biedny i nic nie przekonana go do zmiany myślenia, dopóki SAM nie będzie chciał w to uwierzyć. Kiedy zostawia Nas drugi człowiek, w którym pokładamy nadzieje i wiarę – nic już nigdy nie będzie takie samo. A jeśli okaże się, że to był Nasz „życiowy” wybór – wiecie serce mówi, że to TA osoba i koniec – rozstanie jest jeszcze trudniejsze! I z całą pewnością rozstanie będzie turbotrudne, jeśli kochamy kogoś całym sobą. I wierzcie mi lub nie – ale na początku to jest pikuś. Płaczemy, pijemy, przeżywamy, nienawidzimy, imprezujemy, rozpaczamy. SAMI. Schody zaczynają się dopiero wtedy, kiedy chcemy ułożyć sobie życie z KIMŚ innym. Wtedy dopiero – jest pod górkę.

„Daj sobie czas, czas leczy rany”
            Kiedyś trafiłam na świetny tekst, w którym autor porównywał złmane serce do uciętej nogi. Wyobraźcie sobie, że tracicie nogę i ktoś mówi Wam – „Spokojnie, będzie dobrze, czas wyleczy rany”. Gdybyśmy zostawili uciętą nogę samą sobie – szybko by ogarnęła ją gangrena, a ostatecznie doprowadziłoby to do śmierci. Myślicie, że z sercem jest inaczej? Nie jest pocięte – na pozór. W środku to wielkie, potłuczone lustro, które stara się posklejać. I brzmi to jak denne porównanie, ale tak też czujemy się na zewnątrz. Czas nie leczy ran – nienawidzę tego określenia. Może minąć 5, 10, 20 lat, a człowiek będzie czuł się tak samo. Czas nie ma nic do tego. Wszystko, co dzieje się z Nami, to konsekwencja i ciężka praca. Praca nad tym, żeby wytłumaczyć sobie – jak małemu dziecku – że to mimo, iż my kochaliśmy nad życie, ktoś czuł coś zupełnie innego i żeby uczucie było trwałe obie strony powinny czuć to tak samo mocno i tak samo mocno powinny się o to troszczyć.

„Poznaj kogoś – zapomnisz!”
            Ani mi się ważcie! Najgłupsza rada jaką kiedykolwiek usłyszałam i na swoje nieszczęście z niej skorzystałam. Ani to pomocne, ani trwałe. To po prostu krzywdzenie drugiej osoby, w celu zaleczenia swoich ran, które i tak wciąż będą żywe. Nie tak powinniśmy radzić sobie z rozstaniem. A co jeśli  ktoś Nas pokocha? A co jeśli to dzięki Nam, ktoś poczuje się tak – jak My? Nie, nie i jeszcze raz nie! Nie tędy droga. Ze swoimi cierpieniami radzimy sobie sami. Już lepiej weź butelkę wina i upij się przy jakimś smutnym filmie, ale na litość boską, nie krzywdź drugiego człowieka.

„Zobaczysz, kiedyś to się zakochasz, aż Cię z butów wyrwie”
            Heh, chciałabym powiedzieć, że to tak działa, ale – nie. Człowiek jest na tyle rozumny, że potrafi sobie przetłumaczyć pewne sprawy, ale – z sercem nie da się dyskutować. Pamiętajcie, że miłości nie rozdaje się jak ulotki na ulicy. Miłość to przywilej. Nie należy ofiarowywać go wszystkim przechodniom. Nie będzie z tego nic dobrego. Jeśli sami w głowie nie poukładamy sobie pewnych spraw, lepiej słowa – Kocham Cię – schowajmy w pudełko i zakopmy w ziemi. I wyciągnijmy je dopiero wtedy, kiedy serce naprawdę poruszy Nas od środka. Pocieszanie, że kiedyś to będzie lepsze uczucie to kolejna rada, która nie powinna mieć miejsca. Nie można mówić komuś kto kocha, że znowu kogoś pokocha. Ilekroć to słyszałam, miałam ochotę zwymiotować. Nie chciałam kochać. Serce mnie bolało i krzyczało – „Weź przestań, jeszcze jedna rana niezagojona, nie pchaj się w inne, proszę”. Mniej więcej to czuje się, kiedy myśli się o tym, że można jeszcze kogoś w życiu pokochać. To nie jest takie proste. Jeśli człowiek czuje ból, to dopóki nie upora się z Nim sam – na sam, nigdy nie będzie potrafił stworzyć wartościowej relacji.

„Wybierz głową, serce jest głupie”
            Pamiętacie te śmieszne postaci – Serce i Rozum? Rozum był taki w okularach, mądry, mówił spokojnie i wszystko miał przemyślane, wyliczone, przekalkulowane.  Był sztywny i poważny. Serce natomiast mówiło szybko, niezrozumiale. Często się potykało i gadało głupoty, wszędzie było go pełno, było bardzo radosne, pełne życia. Teraz wyobraźmy sobie, że właśnie ten Rozum wybiera Nam partnera. Cóż w moim przypadku pewnie byłby to jakiś dobrze zbudowany, inteligentny, zakochany w sobie imbecyl, który w szafie ma 20 takich samych koszul, a na koncie ze 100 tysięcy. Dołóżmy do tego idealną rodzinkę – wspominanego  imbecyla – i mamy idealną partię na męża.  Na szczęście raz tylko dałam się zwieść tym „doradcom”, którzy tak skrzętnie wmawiali mi, że to idealny partner dla mnie. Szybko oprzytomniałam, spakowałam walizki i wsiadłam do tramwaju. Błagam! Kto wybiera rozumem – tego nawet mi nie żal. Jak można pozwalać decydować czystej kalkulacji? Co jest złego w tym małym, czerwonym potworku, który wszędzie skacze i wariuje co chwilę? Ano jest problem – przez niego cierpimy. Chciałabym powiedzieć, że to prawda, ale to bzdura. Cierpimy przez ludzi, którzy Nas krzywdzą. Może właśnie tych, którzy podejmują się tej czystej kalkulacji. Może boją się tego małego gościa, który jest nazbyt prawdziwy i szczery? Na te pytania nie znam odpowiedzi. Nie rozumiem czemu ludzi decydują się wybierać głową, ale jeśli miałabym drugi raz zdecydować – serce, czy rozum – drugi raz wybrałabym serce. Bo tam w tej małej na pozór pompie – mieści się cała Nasza dusza. Nie rozumiemy jej, bo nie jest ona zapisem doświadczeń, od tego jest ten komputer na górze. Analizuje i mówi plusy i minusy, ale – ostateczna decyzja zawsze powinna należeć do tego miejsca, z którego bierze się wszystko co widzimy dookoła. Z serca. I jeśli ktoś wmawia Wam, że wybór rozumem jest lepszy – kopnijcie go w kostkę. Jeśli ktoś chce tak żyć – jego wybór, ale nigdy nie pozwólcie sobie wmówić, że tak będzie lepiej. Nie jesteście robotami. Macie serca. One powinny decydować o Waszych uczuciach.

„Miłość przyjdzie sama, przestań o niej tyle myśleć”
            A guzik! Myślcie o miłości każdego dnia. Wstając i kładąc się spać – myślcie jak bardzo zasługujecie na uczucie. I czujcie ją, nawet kiedy nie jest namacalna. Ja nauczyłam się tego – kiedy odeszła moja Siostra. Nie mogłam Jej już poczuć, to znaczy, że miłość przestała istnieć? NIE! Była jeszcze silniejsza. Na świecie wszystko czego nie możemy dotknąć – jest najpiękniejsze! Tęcza. Chmury. Wiatr. Promienie słońca. Motyle skrzydła. I miłość. Nie definiują jej żadne słowa, nie ogranicza się do fizyczności, nie znika wraz z odejściem człowieka. Na przyjście miłości czekajmy jak na dawno niewidzianego przyjaciela. Niech to będzie najpiękniejsze spotkanie w Naszym życiu. Oczekujmy tego niecierpliwie z drżeniem serca i wtedy – zaczną dziać się magiczne rzeczy. Na miłość bowiem musimy być w pełni gotowi. Nawet jeśli serce dalej tli w sobie dawne uczucie, rozum powinien być spokojny. Schowajmy dawną miłość w takie bezpieczne pudełeczko z napisem – „To już było” i pozwólmy otworzyć coś – czego jeszcze nie czuliśmy. Nie gwarantuję Wam, że będzie to, coś lepszego lub gorszego. Nie tak powinniśmy patrzeć na nowe uczucie. Nie nabierajcie dystansu. Nie porównujcie. Nie generalizujcie. Po prostu żyjcie najlepiej jak potraficie. Dlaczego? Bo nie macie wyjścia. MUSICIE! A jeśli już musicie, to zróbcie to na nowo, zamykając za sobą dawne drzwi. Wiecie – ktoś kiedyś mi powiedział, że miłości się nie da wymazać, ona zostanie, na dnie dna, na krańcach serca. Ale – zostanie. I dopiero niedawno zrozumiałam, że to nic złego – wiecie dlaczego? Bo to kawałek NAS. Nauczmy się z tym żyć, a gwarantuję Wam, że ta lekcja życia, będzie najlepszym czego mogliście doświadczyć.
„Po rozstaniu już nigdy nie jest się tą samą osobą”
            Słyszeliście to kiedyś ? – to prawda! Jeśli miałabym jednym słowem nazwać moją zmianę użyłabym określenia – dojrzała. Ja naprawdę dojrzałam dzięki rozstaniu. I teraz wiem, że miłość to nie motyle w brzuchu i ulotne słowa. To troska. To wspólne wieczory przy telewizorze i poranki z kubkiem kawy w dłoni. To nocne pogaduchy. To głośny śmiech kiedy jedno z Was puści bączka. To ciepły uścisk dłoni kiedy na dworze ziąb. To odwiezienie do pracy i wspólne zakupy. To miły telefon – „Kochanie, czy miałabyś ochotę pójść ze mną na kolację?” I takie momenty warte są złota tego świata. I nigdy wcześniej nie sądziłam, że życie może być tak piękne, jeśli człowiek otworzy się na nowe uczucie. I z całą pewnością jest to inny rodzaj uczucia. Wiecie, każda miłość jest przecież inna. Jak zachód i wschód słońca. Nigdy nie będzie też dwóch takich samych dni – prawda? Ale przychodzi taki moment w życiu człowieka, kiedy przeżyje już to rozstanie. Przeżyje to – muszę od nowa – kiedy przetrwa randki i nietrafione związki. I spotka kogoś, kogo pokocha nie dlatego, że tak wypada. Nie dlatego, że tak się powinno. Nie dlatego, że ktoś jest dla Niego dobry. Pokocha go, bo serce będzie gotowe. I będzie wiedziało, że teraz – JEST CZAS NA MIŁOŚĆ!

Komentarze

  1. Super madry text.Mam wlasnie taki moment w zyciu.. Jest czas zaloby i czas radosci..

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozstania to według mnie nierozłączny element życia człowieka i nie zawsze chodzi o związki. Często kończymy z różnych przyczyn relacje z różnymi ludźmi i wyciąganie z nich wniosków i nauka na nich to prawdziwa sztuka. Pięknie napisane, że dzięki doświadczeniu rozstania dojrzałaś. Jeśli źle zrozumiałam to mnie popraw ;) Ja niestety albo stety mam na swoim koncie takie rozstanie i dzięki niemu jestem takim człowiekiem jakim jestem. Nie boję się mówić czego chcę, co czuję i zawsze wybiorę prawdę i szczerość zamiast tego co wypada i co się powinno. Wstać po takich doświadczeniach i na nowo kochać to mega wyczyn ale według mnie jeszcze większym jest bycie w związku i podtrzymywanie relacji. To trudna sztuka! Super się czytało. Ps: czekam na tą stronę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty